niedziela, 19 stycznia 2014

Rozgrzewka...

Jestem Matka. Matka Polka. Nie wiem czy pasuje do typowego wyobrazenia i stereotypu Matki Polki, bo zyje w dwoch kulturach i z dwoch kultur biore dla siebie to co jest "moje". Mam wiec typowe cechy Polskiej Matki, samodzielnej i samowystarczalnej oraz poswiecam sie dla dzieci aby mialy dobre dziecinstwo i czuly sie bezpiecznie, ale z kultury zachodniej nauczylam sie poswiecac w rozsadny sposob. Mam tu na mysli, fakt ze nie oddaje sie cala i nie zapominam o sobie, o swoich potrzebach jako kobiety, swoich zainteresowaniach i ambicjach, poniewaz wierze ze najlepsza matka to szczesliwa matka. 
Pamietam ze swojego dziecinstwa moja wlasna Matke, zawsze zmeczona i przepracowana, przysypiajaca na fotelu w trakcie ogladania ulubionego serialu, lub taka, ktora spedzala caly dzien w kuchni, spocona od oparow gotujacych sie przysmakow z pietruszka na poliku i tlustymi wlosami. Kiedys budzilo to we mnie swojego rodzaju odraze i litosc, kiedy widzialam ja taka nieulamowana, niespecjalnie dbajaca o wyglad no bo i kiedy, skoro caly bozy czas poswiecala nam. Zawsze mialam w glowie ten obraz i obiecywalam sobie, ze ja taka nie bede. No i tu niestety musze przyznac, ze nie ucieknie sie od tamtych obrazow bo i mi sie zdarza nie umalowac lub nie umyc wlosow danego dnia, kiedy po nieprzespanej nocy z dwoma wyjacymi szkrabami mam do wykonania wazniejsze rzeczy niz myslenie o sobie. Nauczylam sie z tym zyc i nie ulegac presji mediow, ktore narzucaja nam poprzez piekne kolorowe zdjecia (przerobione w Photoshopie) obrazy matek, kobiet, ktore sa perfekcyjne pod kazdym wzgledem. Zawsze "zrobione", umalowane, pachnace, bez zadnych zmarszczek, szczuple i dbajace o siebie, wykonujace wspaniale zawody i totalnie nieskazitelne. Malo tego dochodze do wniosku, ze takie narzucanie tego jak mamy zyc powinno byc karane, tak jak karane bylyby reklamy papierosow, alkoholu czy pornografii poniewaz maja one taki sam niszczacy wplyw na psychike kobiet, a takze coraz czesciej mezczyzn, ktorzy rowniez zaczynaja dbac o siebie w podobny, przesdany sposob. Nasze dzieci nie potrzebuja takich rodzicow. Moje dzieci nie widza moich zmarszczek i nieumalowanych paznokci. Moje dzieci nie widza mnie na Barbados w skapym bikini z ogolonymi nogami i wylakierowanymi wlosami. Moje dzieci nie dbaja jakim jezdze samochodem, same zreszta wolalyby chodzic. I mimo, ze moje dzieci uwielbiaja grac na moim telefonie i moj telefon jest moim planem "B" na kryzysowe sytuacje, to dla nich nie ma znaczenia jaka to marka i czy go wlasciwie mam czy nie. 
Najsmutniejsze jest jednak to, ze presja jest tak wielka, ze wiem ze nie ocale ich od "zalet" zycia w dzisiejszych czasach. Wszystko rozwija sie absolutnie z predkoscia swiatla, nowe gadzety i wynalazki wymyslane sa w momencie kiedy wlasnie "najnowszy" wynalazek kupujemy. Wtedy on nie jest juz najnowszy a my zamiast odpuscic kierujemy swoje pragnienia i rzadze na kolejny. I tak w kolo. Nikt nawet nie zastanowi sie jaka to manipulacja ze strony wielkich koncenrow, ktore nami wszystkimi dyryguja, pociagaja za sznurki i mowia jak mamy zyc, co jesc, co nosic i w co wierzyc. 
W zwiazku z tym kolowrotkiem doszlam do wniozku, ze czas kiedy moje dzieci mnie potrzebuja jest wlasnie teraz a nie kiedy indziej. Nie pozniej, kiedy dorosna bo wtedy beda samodzielne i nie beda mnie potrzebowac (moze ja ich tak, ale one juz mnie nie). Czas wiec sie zatrzymac i popatrzec im gleboko w oczy i powiedziec: Kocham cie i jestem dla ciebie. Tutaj. 
Wiem, ze skazuje sie tym samym na swego rodzaju smaotnosc, bo nie bedzie mnie w innych ekscytujacych miejscach, gdzie ludzie sie spotykaja na co dzien i gdzie sie bywa aby "zaistniec". Aby pokazac siebie, ze tez cos posiadam materialnego, co budzi zainteresowanie i plasuje mnie w kadrze ludzi o wyzszym statusie. 
Ciezko sie wylamac i byc innym. Samotnosc jest okropna rzecza. Mysle sobie natomiast, ze musze sprobowac bo logiczne wydaje sie to, ze to wlasnie moje dzieci sa spelnieniem, lekiem i "inwestycja" aby nie byc samotnym w pozniejszym czasie. I to nie tak, ze sobie pobede z nimi tylko na pol gwizdka....niby z nimi a myslami daleko, z glowa w oblokach lub martwiaca sie niewaznymi rzeczami. Musze byc na 100%. Pelna uwagi i obecnosci. Przeciez jesli bede dla nich teraz to one beda dla mnie potem. Tak to juz dziala. Po prostu. 
 A co stanie sie z bywalcami tych ekscytujacych miejsc, o ktorych wspomnialam wczesniej? Coz...sami sobie odpowiedzcie na to pytanie. Ja uciekam do prasowania a potem ide umalowac paznokcie. Przyjemne z pozytecznym. x








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz